Powraca sprawa zestrzelonego samolotu nad Ukrainą. Nagrano rozmowę agenta GRU
Grupa holenderskich dziennikarzy Bellingcat opublikowała wyniki swojego kilkuletniego śledztwa dotyczącego zestrzelenia malezyjskiego samolotu. Do tragedii samolotu doszło w lipcu 2014 roku. Boeing 77 leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. W katastrofie boeinga 777 było 298 osób. Dwie trzecie z nich to Holendrzy.
– Zidentyfikowaliśmy osobę, którą nazywano "Andriejem Iwanowiczem". Udzielał wywiadów i koordynował działania militarne w Ługańsku. Nadzorował polityczne kierownictwo Republiki Ługańskiej, pana Płotnickiego, oraz prywatną armię, tzw. grupę Wagnera – przekazał jeden z dziennikarzy Moritz Rakuszicki,
Zdaniem reporterów "Andriej Iwanowicz" to w rzeczywistości Oleg Iwannikow, agent GRU. W rozmowie nagranej na dwa dni przed katastrofą malezyjskiego Boeinga, Iwannikow miał zapowiadać, że zacznie zestrzeliwać samoloty.
Roman Dobrokotow, redaktor naczelny The Insider, przekonuje, że te zarzuty to oskarżenie nie tylko pod adresem Iwannikowa, ale również i samego Władimira Putina, gdyż zgodnie z kodeksem karnym prowadzenie agresywnych działań zbrojnych jest przestępstwem, za które grozi nawet do 20 lat więzienia.
Rosyjska rakieta
W katastrofie malezyjskiego samolotu, do której doszło w 2014 roku, zginęło 298 osób. Holenderscy śledczy prowadzący śledztwo w sprawie opublikowali raport. Z dokumentu wynika, że rakieta, którą zestrzelono nad Ukrainą malezyjski samolot pasażerski, należała do rosyjskiej 53. Brygady Przeciwlotniczej.
– Buk, który został użyty, pochodził z rosyjskiej armii, z 53. Brygady Przeciwlotniczej – przekazał agencji Reuters prokurator Fred Westerbeke. Brygada ta stacjonować ma w Kursku. – Wiemy, że to on został użyty, ale nie wiemy, kto odpowiadał za tego buka – przyznał.